Zanim zdradzę Wam tę tajemnicę, kilka słów o Biegach w Rogoźniku. Po Rogocross 2023, wiedziałam, że udział w kolejnej edycji, to tylko formalność. Dlaczego? Sabina i Andrzej tworzą festiwal biegowy, podczas którego panuje niesamowita atmosfera. Każdy to wpada na metę czuje się wyjątkowo. Są kibice, są foodtrucki, pyszne jedzonko, zaplecze dla biegaczy prima sort – nic tylko biegać!

Wybrałam znów Rogocros, czyli bieg przełajowy na 11 km. Teoretycznie trasa ta sama, ale sporo się pozmieniało od tamtego roku! Na tym krótkim dystansie było prawie wszystko: piach różnej głębokości, podbiegi, techniczne zbiegi, szybkie odcinki, ziemne skiby, kładki, rzeczka, bagienka i… zwalone drzewa.
I właśnie tu wchodzi cała na biało: siłownia. Przeskakując nad i czołgając się pod drzewami, doceniłam wszystkie treningi siłowe, wykroki, przysiady i inne techniki tortur znane trenerom. W mięśniach był ogień, ale dawały radę biec dalej!



To było też wyzwanie dla serducha. Taki interwałowy bieg w trybie start/stop, a do tego szatański upał, to prawdziwy sprawdzian wydolności.
Wygląda na to, że sprawdzian zdałam 🌞Na ostatnim kilometrze udało mi się docisnąć i przyspieszyć, z czego jestem bardzo dumna! Na metę wpadłam jako 7 kobieta, 3 z K30, a zarazem 49 open.
I z tego też jestem ogromnie dumna
W czym biegłam?
👟 Sucony Peregrine 11 – idealnie agresywny bieżnik, zero poślizgów
🎽Tanktop New Balance – ma już z 4 lata, ale nie ma nic lepszego na upały
🩳Evadict Perf – ultra cienkie, pełna swoboda ruchów
🎒Plecak Evadict Trail 5 l – bo ja lubię mieć wszystko przy sobie 😉
Zjedzone – 2 żele izotoniczne SIS
Wypite: zdecydowanie za mało izotonika
